Żydzi polscy a republika bananowa

Ctrl + + Ctrl + Ctrl + 0(zero)
Powiększa stronę Pomniejsza stronę Przywraca normalny wygląd strony

Media krajowe, przemawiające z pozycji urażonej godności narodowej, tonem pełnym oburzenia na żydowską bezczelność, doniosły:

———————–
„Kilkanaście tysięcy Żydów z Izraela DOMAGA SIĘ potwierdzenia polskiego obywatelstwa. Są byłymi obywatelami II RP lub ich potomkami. Nikt nie ukrywa, że w młodych Izraelczykach KTÓRZY NIE MÓWIĄ SŁOWA PO POLSKU – wcale nie obudzila sie nostalgia za krajem przodków. Zależy im po prostu na uzyskaniu wyjątkowo atrakcyjnego paszportu Unii Europejskiej.”

„Rzeczpospolita”, 10 marca 2007

———————–

A to dopiero chytre Żydy!

Chcieliby atrakcyjne polskie paszporty, a NIE MÓWIĄ SŁOWA PO POLSKU!

W dodatku NIE CZUJĄ NOSTALGII!!!
A takiego wała jak tyczka Kozakiewicza, a nie polski paszport!!!

Wolniej, wolniej, wstrzymaj konia…

Nikt jak dotąd nie podniósł w komentarzach, że te kilkanaście tysięcy petentów w Tel Avivie to są w znakomitej większości, na mocy polskiego prawa, OBYWATELE POLSCY, posiadający również, całkowicie legalnie według polskiego prawa, obywatelstwo Izraela.

Obywatel polski, który obywatelstwo polskie nabył przez urodzenie z jednego z rodziców z obywatelstwem polskim i dalej je posiada, bo go nigdy nie utracił, nie ma ustawowego obowiązku znajomości języka polskiego. Nieznajomość języka polskiego przez obywatela RP nie jest karalna utratą praw obywatelskich ani utratą polskiego paszportu, o czym może zaświadczyć między innymi Emanuel Olisadebe, nigeryjski futbolista, któremu Aleksander Kwaśniewski swego czasu nadał obywatelstwo polskie za to, że Olisadebe potrafił dobrze piłkę kopać.

Stawiam pół litra pejsachówki każdemu zdeterminowanemu i pryncypialnie usposobionemu obywatelowi Izraela pochodzenia polskiego, który wytoczy i wygra sprawę sądową przeciwko Rzeczypospolitej Polskiej o naruszenie jego praw obywatelskich jako obywatela polskiego, stworzy precedens i wyciągnie na widok publiczny starannie zamieciony przez III/IV Rzeczpospolitą pod dywan skandaliczny stan prawa RP o obywatelstwie polskim, jeden z ostatnich zachowanych w dobrym stanie stalinowsko-bizantyjskich reliktów prawa PRL.

Pod pejsachówkę, stawiam dodatkowo podwójną porcję latkes albo gefilte fisch każdemu podwójnemu obywatelowi Polski i Izraela, który wniesie sprawę do ECHR w Strasbourgu o naruszenie przez RP jego prawa obywatela Unii Europejskiej do swobody podróżowania, pracy i zamieszkania na terytorium Unii, poprzez odmowę wydania mu paszportu polskiego pod nieprawdziwym, pozaprawnym i nie trzymajacym się kupy pretekstem. Nie tylko wygra, nie tylko uzyska odszkodowanie ze skarbu państwa RP, ale jeszcze do tego wyeksponuje publicznie bezinteresowną wredność aparatu państwowego RP wobec niektórych kategorii obywateli polskich.

Pół litra żytniej stawiam natychmiast, bez czekania na przyszłe orzeczenia sądów, Agnieszce Magdziak-Miszewskiej, ambasadorowi RP w Izraelu. Z pobudek humanitarnych, aby znieczulić ból kręgosłupa, obolalego z powodu wykonania bez rozgrzewki podwójnego politycznego salto mortale z potrójną śrubą:

  1. Na swoim poprzednim stanowisku – konsula generalnego RP w Nowym Jorku, p. Magdziak-Miszewska miała ujmujący zwyczaj maniakalnie upierać się, że obywatele USA posiadający również obywatelstwo polskie powinni, a nawet muszą, mieć również paszporty polskie.

  2. Na swoim obecnym stanowisku – ambasadora Polski w Izraelu, p. Magdziak-Miszewska zobowiązana jest maniakalnie upierać się, że obywatele Izraela posiadający również obywatelstwo polskie nie muszą, a nawet nie powinni, mieć również paszportów polskich.

Przy czym tak jedno, jak i drugie pani Agnieszka musi umieć uzasadnić tymi samymi postanowieniami tej samej ustawy. Jeśli pani ambasador nie będzie się upierać w myśl salta nr 2, to będzie musiała wydać kilkanaście tysięcy polskich paszportów obywatelom Izraela i narazić się na lincz polityczny w Ojczyźnie, słynnej z tolerancji.

Dlaczego Polska ma teraz poważny kłopot prawny?

Dlatego, że te kilkanaście tysięcy podań w Tel Avivie to nie są żadni nachalni cudzoziemcy bezzasadnie ubiegający się o NADANIE obywatelstwa polskiego. Takiego nadania Prezydent RP może formalnie i praworządnie odmówić każdemu cudzoziemcowi, bez podania przyczyn.

To są de iure obywatele polscy, usiłujacy skorzystać ze swoich konstytucyjnych praw obywatelskich w obliczu pozaprawnej obstrukcji przez polski aparat urzędniczy, zaskarżalnej tak do polskich sądów, jak i do europejskiego trybunału praw człowieka (ECHR).

Dlaczego to są obywatele polscy?

Bo według prawa polskiego, obywatelstwo polskie dziedziczy się w nieskończoność. Nie można się też go zrzec na wlasny wniosek bez osobistej (!) zgody Prezydenta RP (dawniej bez formalnego zezwolenia Rady Państwa PRL). Definicja obywatelstwa polskiego, tak w Konstytucji RP, jak i w obowiazującej do dziś (z kosmetycznymi zmianami dotyczącymi głownie terminologii), gomułkowskiej ustawie z dnia 15 lutego 1962 roku o obywatelstwie polskim, jest rekursywna, to jest odwołująca sie do wydarzenia w przeszłosci. Ustawa stanowi, że obywatelem polskim jest automatycznie każdy, kto urodził się był z conajmniej jednego z rodziców posiadającego obywatelstwo polskie.

Nie ma w ustawie żadnego ograniczenia liczby pokoleń, przez które dziedziczy się obywatelstwo. Nie ma też dla ustawy zadnego znaczenia miejsce urodzenia i stalego zamieszkania, znajomość języka, więź kulturowa etc.

Każdy, kto na jakimkolwiek etapie nieograniczonej liczby pokoleń odziedziczył dowolnie drobną część DNA obywatela polskiego, przekazaną mu przez któregoś z dowolnie dalekich przodków, w wyniku aktu kopulacji dowolnie odleglego w czasie i przestrzeni – jest w myśl ustawy obywatelem polskim, wyposażonym przez polskie prawo w komplet praw i obowiązków obywatelskich.

Taka jest bezpośrednia konsekwencja prawna ekstremalnej, ultra-nacjonalistycznej interpretacji przez Rzeczpospolitą Polską „prawa krwi” (ius sanguini), której Polska broni jak niepodległości. W myśl ius sanguini, obywatela polskiego definiuje mistyczna „polska krew”, niezależnie od tego, jak rozcieńczona przez upływ pokoleń.

Istnieje tylko jeden techniczny wyjątek: – W razie urodzenia dziecka z jednego z rodziców z obywatelstwem polskim, a drugiego z obywatelstwem wyłącznie niepolskim, rodzice mogą dokonać wyboru obywatelstwa wyłącznie niepolskiego dla dziecka. Ale jedynie pod warunkiem, że zrobią to w nieprzekraczalnym terminie trzech miesięcy od daty narodzin. Mało kto wie o tym techniczno-prawnym drobiazgu z nieprzekraczalnym terminem zgłoszenia, więc mało które małżeństwo mieszane, stale zamieszkałe za granicą, natychmiast po porodzie biegnie z noworodkiem do najbliższego konsulatu RP. Po upływie 3 miesięcy – klamka zapadła, niemowlę zostaje automatycznie obywatelem polskim.

Dziecku obojga podwójnych obywateli Polski i innego państwa nawet i ten ograniczony wyjątek nie przysługuje. Polska automatycznie uważa takie dzieci za obywateli polskich, nikogo nie pytając o zdanie i nie przyznajac rodzicom przywileju opt-out, czyli zgodnego i łącznego optowania rodziców za wyłącznie niepolskim obywatelstwem dla dziecka.

Symetria prawna

Na zasadzie nieograniczonego dziedziczenia obywatelstwa polskiego, wszyscy potomkowie obywateli II RP są obywatelami polskimi. Miejsce stalego zamieszkania – w Polsce, w USA, Australii, Izraelu czy Kazachstanie, posiadanie amerykańskiego, australijskiego, izraelskiego czy kazachskiego obywatelstwa, oraz znajomość lub nieznajomość języka polskiego nie są wedle ustawy materialnymi okolicznościami. Każda przeszła (1951 r.) obecna (1962 r.) , lub kiedykolwiek projektowana (2000 i 2006 r.) ustawa o obywatelstwie polskim w Polsce powojennej stanowi, że choć Polska toleruje podwójne obywatelstwo de facto – w tym sensie, że formalnie nie zakazuje jego posiadania i nie karze za jego nabycie – to nie uznaje podwójnego obywatelstwa de iure, ponuieważ uważa posiadacza podwójnego lub wielokrotnego obywatelstwa za obywatela wyłącznie polskiego. Według ekspertyzy prawnej prof. Winczorka z 2000 roku, Polska nie może uznać podwójnego obywatelstwa de iure, ponieważ podwójny obywatel miałby wówczas zbyt wiele praw.

Na skutek istniejącej regulacji ustawowej, obywatel polski posiadający rownież inne obywatelstwo który nie zrzekł się (za pisemną zgodą Prezydenta RP) obywatelstwa polskiego, nie może ze skutkiem prawnym powoływać się przed władzami polskimi na swoje prawa wypływające z posiadania obcego obywatelstwa.

Bieda dla państwa leży w tym, że istnieje symetria prawna. Tak samo, jak obywatel polski, rownież Rzeczpospolita Polska nie może powoływać się na skutki prawne nabycia obywatelstwa obcego przez obywatela polskiego. Obywatel podwójny, np. Polski i Izraela, ma w wyniku tej symetrii identyczne polskie prawa obywatelskie jak obywatel wyłącznie polski.

Ponieważ aparat państwa jest konstytucyjnie zobowiązany do przestrzegania własnego porządku prawnego, więc nie może z ustaw wybierać wyłącznie kęsów, które smakują
urzędnikom, a reszty wypluwać na obrus. Czyli nie może selektywnie przestrzegać tylko tych praw i obowiązków podwójnych obywateli, ktore państwu pasują, a wszystkie inne ignorować.

No i teraz z tego bieda, bo Agnieszka, nasz człowiek w Izraelu, będzie musiała zjeść gigantyczną żabę i do tego oświadczyć publicznie, że smaczna. Każdy izraelski Żyd który może udowodnić posiadanie co najmniej jednego przodka – dowolnie odległego – z obywatelstwem polskim, ma teraz ustawowe prawo do otrzymania paszportu polskiego; chyba że Warszawa jest w stanie udowodnić dokumentami, że ten konkretny Żyd obywatelstwo polskie indywidualnie i prawomocnie stracił.

Jak Warszawa tego nie udowodni, a paszportu dalej nie da, to taki polski Żyd w Izraelu ma wszelkie prawo przymusić Warszawę sądownie do wydania mu tego paszportu; a na bis, może jeszcze ośmieszyć Polskę
w Strasbourgu.

Utracone obywatelstwo?

Od powstania Izraela, tak przed jak i po 1968 roku, z Polski do Izraela wyemigrowały setki tysięcy osób, z których znakomita wiekszość ani nigdy nie zrzekła się polskiego obywatelstwa, ani też nigdy im go nie odebrano (w czasie, kiedy odebranie komuś obywatelstwa z inicjatywy państwa było jeszcze prawnie możliwe). Nawet Polacy „wyjechani” z PRL po marcu 1968 roku, z dokumentami podróży w jedna stronę, w których napisano im, że nie są obywatelami polskimi, faktycznie nie utracili prawomocnie polskiego obywatelstwa.

[Mało i niechętnie się o tym w Polsce mówi, ale Sąd Najwyższy RP prawomocnie orzekł już jakiś czas temu, że według stanu prawnego z 1968 roku nie można było nikogo pozbawić obywatelstwa PRL kolektywnie, en masse, wykonując tajną, nieopublikowaną uchwałę Rady Państwa PRL, nie sporządzając natomiast i nie doręczając każdemu z zainteresowanych indywidualnej decyzji Rady Państwa na piśmie, stwierdzającej fakt utraty obywatelstwa polskiego przez konkretną osobę. Wskutek tego defektu prawnego, emigranci pomarcowi nigdy prawomocnie nie utracili obywatelstwa polskiego, choćby komukolwiek w Warszawie roiło sie inaczej.]

No i co teraz? Państwo prawa – i polskie paszporty należne z mocy tego prawa tysiącom obywateli Izraela? Czy państwo populistów – i odmowa wydawania polskich paszportów Żydom pochodzenia polskiego zamieszkałym w Izraelu, pod nieprawdziwym pretekstem, który z łatwością będzie można przedstawić na arenie międzynarodowej jako bezpośredni dowód polskiego antysemityzmu?

To nie pierwszy taki dylemat

Fikcja prawna wyłącznie polskiego obywatelstwa osób posiadajacych w rzeczywistości podwójne lub wielokrotne obywatelstwa Polski i innego państwa, znajdowała sie
w latach 1999-2004 u podstaw wyjątkowo złośliwego, nawet jak na polskie stosunki państwo-obywatel, wynalazku „pułapki paszportowej”.

„Pułapkę paszportową” wymyślili i wprowadzili w życie Radek Sikorski, wiceminister spraw zagranicznych w rządzie AWS premiera Jerzego Buzka i Piotr Stachańczyk, wiceminister spraw wewnętrznych i administracji w tym samym rządzie, dziś prezes URIC [Urzędu d/s Repatriacji i Cudzoziemców]. Pułapka polegała na stanowczym obstawaniu, że Polonia zamorska, posiadająca obywatelstwa USA, Kanady lub Australii, ma wyrabiać paszporty polskie i tylko na tych paszportach podróżować do Polski.

„Nasi rodacy w Stanach Zjednoczonych muszą zrozumieć, że nie jesteśmy jakąś tam republiką bananową, do której można sobie wjeżdżać na obcych paszportach!” – grzmiał Radek Sikorski 15 czerwca 2000 roku na konferencji „Polska – Polonii” w siedzibie ówczesnej agencji PAI (dziś PAIZ) w Warszawie.

Dla postrachu i zwiększenia zysku z opłat za wydanie w konsulatach RP paszportów polskich (pięciokrotnie wyższych niż pobierane za te same paszporty w kraju), od czasu do czasu bez słowa wpuszczano Polonię do Polski za okazaniem paszportow amerykanskich, kanadyjskich lub australijskich, ale potem wyrywkowo żądano od losowo wybranych osób okazania paszportów polskich przy wyjeździe z Polski, grożąc niewypuszczeniem z Polski z powrotem do domu.

W przypadku Polonii powracającej do domu z krótkich urlopów w kraju, zatrzymanie na polskiej bramce granicznej do czasu wyrobienia paszportu polskiego groziło utratą pracy w kraju zamieszkania z powodu samowolnego przedłużenia urlopu. W drastycznych wypadkach – ruiną finansową, z powodu niedotrzymania terminów i zobowiązań płatniczych za oceanem. Groźba kilkutygodniowego czy kilkumiesiecznego uwięzienia w granicach RP, na czas szamotania się z polskimi urzędami o polski paszport przez osoby nie posiadające dowodu osobistego, meldunku, adresu stałego zamieszaknia w Polsce ani numeru PESEL, doprowadziła na pewien czas do drastycznego spadku przyjazdów Polonii amerykańskiej z wizytami do Polski.

Rząd AWS przyznał się w Sejmie do około 80 wypadków zatrzymania Polonii przy wyjeździe z Polski za brak paszportu polskiego w latach 1999-2000. Nie wiadomo, ile takich wypadków zaszło przez cały okres stosowania pułapki paszportowej, tj. do 2004 roku.

Naturalnie, na granicy molestowano paszportowymi wstrętami tylko polonijnych szaraków, nie mogących sie bronić. Ciekawym zbiegiem okoliczności żaden strażnik graniczny RP nigdy nie podskoczył na Okęciu obywatelowi Zbigniewowi Kazimierzowi Brzezińskiemu, synowi przedwojennego polskiego dyplomaty, urodzonemu 28 marca 1928 roku w Warszawie z ojca obywatela polskiego i matki obywatelki polskiej, a zatem ustawowo obywatela polskiego od urodzenia, który nigdy nie zrzekł się obywatelstwa polskiego, a w Stanach Zjednoczonych naturalizował sie dopiero w 1958 roku, w wieku 30 lat. Profesora Brzezińskiego jakoś nikt o polski paszport nie niepokoił, choć zgodnie z literą polskiego prawa powinien był go mieć, by móc opuścić Polskę po swoich wizytach.


Kres granicznej wredności wobec zamorskiej Polonii położyło dopiero demarche Unii Europejskiej w maju 2004 roku, upominające Polskę, że
obywatele USA, Australii i Kanady mają prawo bezwizowego wjazdu do Polski i krótkoterminowego pobytu na zasadach ogólnounijnych, a posiadanie lub nieposiadanie przez nich także obywatelstwa polskiego jest w tej kwestii „ni pri cziom”. Pułapki paszportowej praktycznie zaprzestano po tym demarche, czyli od połowy 2004 roku. Przepisy pozwalające na jej stosowanie pozostały jednak nietknięte. Zamiast je znieść lub zmienić, polecono Straży Granicznej by przestała tych przepisów przestrzegać. Pułapkę paszportową na podwójnych obywateli można więc z latwością uruchomić ponownie, w każdej chwili – jednym telefonem z MSWiA do Straży Granicznej, którego potem dziecinnie łatwo się wyprzeć.

Legalność i praworządność wydawania tajnych instrukcji dla organu państwa, jakiego obowiazującego prawa ma NIE PRZESTRZEGAĆ, to osobny temat na osobną analizę polskiej rzeczywistosci politycznej.

Radek 2003: je ne regrette rien

W 2003 roku Radek Sikorski, wówczas na politycznym wygnaniu w American Enterprise Institute w Waszyngtonie, zagadnięty przeze mnie e-mailem o sens upierania sie przy paszportach polskich dla Polonii, odpisał mi następująco

From : „Radek Sikorski” rsikorski@aei.org
Reply-To :
To : „‚Stary Wiarus'”
Subject : RE: Winszuję zwycięstwa
Date : Wed, 29 Jan 2003 07:39:46 -0500

Szanowny Panie,

Rodzice uczyli mnie aby anonimy wyrzucac do kosza. Odpowiadam, gdyz
bliskie mi sa sprawy Polonii a z Panskiej relacji wynika, ze nastapilo ostatnio dramatyczne pogorszenie w sprawnosci wydawania polskich paszportow. Jest to nie do przyjecia i budzi sluszny sprzeciw.

W zwiazku z druga poruszona przez Pana sprawa, zalaczam informacje
ze strony internetowej ambasady USA w Warszawie o tym jak wedlug
niej powinny zachowywac sie osoby posiadajace podwojne obywatelstwo USA i Polski: obywatele USA posiadajacy takze polskie obywatelstwo wjezdzajac do Polski powinni okazywac polski paszport, a wjezdzajac do USA amerykanski. Sadze, ze to logiczne i spelnia zasade
wzajemnosci w stosunkach miedzy panstwami. Uwazam, ze jako urzednik RP mialem obowiazek upominania sie o rowny szacunek dla paszportu RP. Sadze, ze Pan, jako Polak, powinien sie ze mna zgodzic.

Dalsza anonimowa korespondencja z Panskiego adresu zostanie wpisana na liste junk mail na moim serwerze i do mnie nie dotrze.

Z powazaniem,
Radek Sikorski

Oburzony Radek strategicznie przedstawił ostrzeżenie przed pułapką paszportową opuiblikowane przez ambasadę USA jako wyraz aprobaty rządu USA dla jej funkcjonowania. Strategicznie nie dodał, że rząd USA zapewne popiera również polskich kieszonkowców, gdyż ambasada USA w Warszawie także i przed nimi ostrzega obywateli USA na swoich stronach internetowych.

Oburzony Radek strategicznie pominął, że zapewne w ramach rzekomego amerykańskiego poparcia dla polskiej myśli paszportowej, w USA od sierpnia 2000 roku usuwa się z pracy obywateli USA, którym do jej wykonywania potrzebny jest certyfikat bezpieczeństwa osobowego (security clearance) Departamentu Obrony USA, jeśli osoby takie wykażą obywatelską nielojalność wyrabiając sobie nie-amerykański (w tym także polski) paszport. Istotna i wpływowa grupa Polonii amerykańskiej postępując tak, jak Radosław sobie życzy, tj. wyrabiając paszporty polskie, automatycznie likwidowalaby tym samym raz na zawsze swoje kariery zawodowe w amerykańskiej służbie państwowej , silach zbrojnych, lub ogromnym sektorze przemysłu prywatnego majacym związki kontraktowe z bezpieczeństwem narodowym lub obronnością USA.

Oburzony Radek oświadczył, że to logiczne, by każdy Polak na swiecie za polski paszport gotów był na dnie z honorem lec, bez względu własny interes. Po czym podał w wątpliwość moją polskość (bo wszak tylko nie-Polak może się z Radkiem nie zgadzać), zabrał zabawki i opuścił piaskownicę.

W ten sposób, otrzymalem dzięki Radkowi wgląd w polską kulturę polityczną nie tolerujacą żadnego sprzeciwu, przykład figury polskiego tańca chochoła, oraz próbkę jakości debaty polonijnej gęsi z krajowym prosięciem. A także dodatkowy argument, bym z emigracji nie wracał nigdy, gdyż życie pod władzą takich polityków groziłoby mi apopleksją.

==================

No więc, jak to w końcu jest?

Czy IV RP ma się przy polskich paszportach dla Polonii upierać, czy nie upierać?

Czy Polonia świata obejmuje, czy nie obejmuje polskich Żydów?

Polscy Żydzi w Izraelu to są prawnie w większości obywatele polscy, czy nie obywatele polscy, i na jakiej podstawie prawnej?

Czy państwo moze odmówić paszportów polskich dowolnie wybranej szerokiej kategorii obywateli polskich (na przykład wszystkim Żydom zamieszkałym w Izraelu, wszystkim łysym, wszystkim rudym etc.), czy też nie może tego uczynić, i na jakiej podstawie prawnej?

Gdzie w polskim prawie znajduje się oficjalna definicja Żyda?

Jeżeli polski Żyd zamieszkały stale w USA musi, zdaniem Agnieszki Magdziak-Miszewskiej, konsula generalnego RP w Nowym Jorku , wyrobić sobie polski paszport i podróżować na nim do Polski,

to czy polski Żyd zamieszkały stale w Izraelu też musi, zdaniem Agnieszki Magdziak-Miszewskiej, ambasadora RP w Izraelu, wyrobić sobie polski paszport, czy wręcz przeciwnie?

Czy Polska jest, w aspekcie praworządności, republiką bananową?

komentarze (15)

W Temacie Maci – wtemaciemaci.salon24.pl <– stary link podmieniony przez jankesów

Żydzi polscy a republika bananowa – Stary Wiarus: „W Temacie Maci” – Salon24 <– nowszy link tymczasowy


16 komentarzy do “Żydzi polscy a republika bananowa

  1. 29 grudnia z Kalifornii wyrymowalem o PRTKwAPK, a po powrocie w tych dniach z Australii jestem zdziwiony, ze nikt nie odrymowal o PRTKwAPK-ku, tak popularnym na Internecie, jak rozne szpargaly w amerykanskim closet-cie.

    Polubienie

  2. Ten Pan Czajkowski musi byc wielkim megalomanem skoro wciaz powtarza uknuty przez siebie slogan PRTKwAPK dla watpliwej slawy. Trzeba go uleczyc z tej slabosci by chodzil wraz z innymi sciezkami realnosci sprowadzonej do konsumpcji powszedniego chleba a nie jakiejs tam manny, ktora nigdy nie spadnie mu z nieba.

    Polubienie

  3. Jesli wychodztwo to nie warcholstwo, spojrz do Kardel’a, bo napisal, ze Hitler to tworca Izraela (Hennecke Kardel, Adolf Hitler Founder of Israel – po niemiecku, polsku i angielsku, do stepny na kazdym Search Engine.)

    Polubienie

  4. USA też tak robią więc to akurat nie jest jakaś Polska zaściankowa przypadłość – Boris Johnson, obywatel USA i UK, burmistrz Londynu, musiał zawrócić z granicy USA, ponieważ go nie wpuszczono. Prawo amerykańskie zobowiązuje obywateli żeby łaskawie raczyli mieć przy sobie amerykański paszport.
    To samo z dziedziczeniem obywatelstwa.

    Nie wiem czemu przedstawiasz sytuację prawną i zwyczajową jako udziwnienie w republice bananowej? Anglia ma jeszcze inaczej, syn i córka obywatela UK są obywatelami, ale tylko syn obywatelki UK jest obywatelem. Córka z matki Brytyjki i ojca cudzoziemca nie dziedziczy obywatelstwa. Też dziwne – ale chyba nikt ich nie miesza z błotem za to.

    Jeżeli Żydzi z Izraela mają prawo do obywatelstwa to po prostu je mają.

    A wiesz Waszmość co jeszcze jest ciekawe? A zgadnijże kto jeszcze był obywatelem RP po I wojnie… Ukraińcy, Białorusini, Litwini… itd. Jeśli będą chcieli skorzystać z procesu o umożliwienie obywatelowi podróżowania po WE, to mogą.

    Polubienie

  5. ________________________________________________________
    THE POST EAGLE, Clifton, New Jersey, January 31,1996

    Battle for Polish Entity in California:

    In the 19th century, Henryk Sienkiewicz, Helena
    Modrzejewska (aka Helena Modjeska), her son Ralph
    Modjeski, the builder of American suspension bridges,
    together with others, established in Southern
    California a Polish colony, which they called
    „Modjeska Ranch”, and in the suburb of Cracow of
    partitioned Poland, an American colony which they
    called „Modrzejowka”.

    In 1986, the Modjeskis’ Society decided to return both
    colonies to their past glory and called this the
    „Project of Champions”.

    Discussions between the Polish-American Congress (PAC)
    in this matter were not productive. PAC demanded that
    members of the Society be insured through Polish
    National Alliance (PNA). The Polish Government on its
    part was verifying Society’s solvency.

    Unsuccessful attempts in 1934 to regain the „Modjeska
    Ranch”, precipitated establishment of the California
    Historical Landmark 205, which highlighted
    accomplishment of a New York architect Stanford White.
    In Poland a street leading to „Modrzejowka” was named
    after Henryk Sienkiewicz.

    Years 1986-1990, for the Modjeskis’ Society were
    filled with court litigation, caused by its
    involvement into the „Ranch’s issue”, and with actions
    for elimination of Stanford’s White name from the
    Landmark 205.

    In 1990 the Landmark 205 became the National
    Historical Landmark, and Stanford’s name was removed
    from it. The „Project of Champions” was also removed
    from consideration, since the National Landmark had to
    encompass only gardens and a house of Helena Modjeska.
    In independent Poland the „Modrzejowka” is about to be
    condemned.

    The overseers of such plans, were to be the Polish
    Government and the Polish-American Congress. They
    blessed „Helena Modjeska Foundation”, established in
    1991 by the Orange County Government.

    From the moment of its existence the „Foundation”
    (supported by the CAP) is trying to make the name of
    Stanford White renown again. It makes no difference to
    the PAC whether members of the „Foundation” pay their
    dues to the PNA. To the Polish Government it does not
    make any difference whether the „Foundation” possesses
    any funds.

    The Orange County Government also does not have any
    funds since the recent financial loss of two billion
    dollars leads to its bankruptcy.

    To some degree this bankruptcy was also caused by
    investment in the „Garden and the Home of Helena
    Modjeska”. Forecasted expenditure was to be two and
    half million dollars.

    In November of 1994, the PAC demanded that the
    Modjeskis’ Society cooperate with the „Foundation” and
    stop claiming that the PAC is discriminating against
    Society.

    In the meantime, the Polish Government decided to form
    a very efficient unit under the name of „The
    Polish-American Organization”. The Modjeskis’ Society
    countered this initiative with proposed name:
    „USA-Poloniae Congress” having in mind that it could
    move the „Project of Champions” to a new start.

    These developments could mean that the PAC as a
    private organization, which supports itself from dues
    of its members, and from the PNA’s insurance fees,
    should be changed to a real Congress. Only then the
    democratic nations of Poland and of the US would
    support ten years of the Society’s efforts.

    With such an approach to he Polish culture abroad, it
    is impossible to raise the claim to the „Modjeska
    City” promised 100 years ago, which now might be
    nested on a military base in Tustin have been offered
    to the public not far from the „Ranch”.

    Neither the Polish-American Congress nor the Polish
    Government have any intention of pursuing the
    fulfillment of the past promise. As to the „Ranch”,
    and the „City, they ended in a COMPLETE CULTURAL
    FIASCO.

    EDITORS NOTE:
    Here is the letter sent to the Consulate General of
    the Republic of Poland in Los Angeles, Attention
    Consul General Maciej Krych:

    In this Southern California does not exist more
    important matter in cultural relations between US and
    Poland than the heritage of Henryk Sienkiewicz and
    Helena Opid (aka Modrzejewska or Modjeska). The
    Modjeskis’ Society has the privilege to be involved in
    this matter and expects the same from the Polish
    Government, since the articles of Vienna Convention
    of 1961 (Art.41) and a Consular one of 1972 (Art.24),
    signed by the US and Poland, do not restrict cultural
    activities on American soil, but provide for taking
    advantage of laws where such activities are rendered.
    The predecessor of current Consul General, Jan Szewc,
    did not handle this matter satisfactorily, so it is
    now up to new one to change the situation. Lack of
    responses of the Consulate General to the Society
    letters of July 27, Sept.25 & Oct.5,’95 is
    discouraging as to the heritage. It repeats 1991- 92s
    Consulate’s approach to the matter by paying
    disrespect to the Society’s initiatives. Because the
    Society did all that was possible in order to honor
    the heritage, a position of the Consulate in respect
    to Society’s letter to the US Congress of July 4,’94,
    as enclosed, should follow. Especially that the matter
    combined with an issue of the promised „Modjeska
    City”, no later than March 1996 should be subject of
    deliberations by the US Government. Therefore, please
    commence a cooperation with the Society promptly. For
    a convenience of the Consulate few other documents are
    herewith enclosed. With due regards, STANLEY MROZOWSKI
    – MODJESKIS’ SOCIETY DEDICATED TO PRESERVATION OF
    CULTURES – STOWARZYSZENIE MODRZEJEWSKICH ODDANE
    SPRAWIE OCHRONY KULTUR, P.O.Box 193, San Diego, CA
    92038

    —-

    BIALY ORZEL/WHITE EAGLE, Massachusetts, Lipiec 9,
    1995.
    Walka o Polskosc w Kalifornii.

    W wieku XIX Henryk Sienkiewicz, Helena
    Modrzejewska, jej syn budowniczy amerykanskich mostow
    Ralph Modjeski, z udzialem innych utworzyli w
    poludniowej Kalifornii polska kolonie o nazwie „Ranch
    Modjeska”, a pod Krakowem kolonie amerykanska o nazwie
    „Modrzejowka”.
    Obie kolonie w 1986 Stowarzyszenie Modrzejewskich
    postanowilo przywrocic do dawnej swietnosci pod nazwa
    Projektu Polsko-Amerykanskich Znamienitych.
    Rozmowy z Rzadem Polskim i z Polsko-Amerykanskim
    Kongresem w tej sprawie nie daly pozadanego efektu.
    Kongres domagal sie ubezpieczenia czlonkow
    Stowarzyszenia w Zwiazku Narodowym Polskim, zas Rzad
    Polski sprawdzal zasoby finansowe Stowarzyszenia.
    Nieudane proby w 1934 odzyskania „Ranch Modjeska”
    sprowadzily sie do ustanowienia Kalifornijskiego
    Zabytku Historycznego Nr.205, z dominujacym przez
    nastepne lata nad Zabytkiem, architektem Stanford
    White z N.Jorku. W Polsce natomiast nadano ulicy
    wiodacej do „Modrzejowki” nazwe Sienkiewicza.
    Lata 1986-1990 dla Stowarzyszenia wypelnione byly
    procesem sadowym z powodu „Ranch Modjeska” i walka o
    wyeliminowanie dominanta z Kalif. Zabytku
    Historycznego Nr.205 – Stanforda White.
    W 1990 Zabytek Nr.205 stal sie Narodowym Zabytkiem
    Historycznym U.S.A. z wyeliminowaniem dominanta S.
    White. Wyeliminowano takze Projekt Znamienitych
    poniewaz Narodowy Zabytek Historyczny U.S.A. obejmowac
    ma tylko „Ogrody i Dom Heleny Modjeska”. W Polsce
    „Modrzejowka” ma dojsc do calkowitej ruiny.
    Nad wykonaniem tych planow podjely sie czuwac Rzad
    Polski i Polsko-Amerykanski Kongres. Poblogoslawily
    powolana w 1991 przez Rzad Hrabstwa Orange tzw.
    „Helena Modjeska Foundation”.
    Od chwili powstania „Fundacja” z poparciem
    Kongresu zabiega o przywrocenie honoru Stanfordowi
    White. Dla Kongresu stalo sie obojetne, czy czlonkowie
    „Fundacji” oplacaja skladki ubezpieczeniowe w Z.N.P..
    Dla Rzadu Polskiego obojetne jest to, ze „Fundacja”
    nie dysponuje funduszami.
    Nie dysponuje funduszami takze Rzad Hrabstwa
    Orange, bowiem na skutek naduzyc inwestycyjnych w
    wysokosci ponad tysiaca milionow dolarow w lutym br.
    oglosil bankructwo. Do bankructwa przyczynilo sie
    rowniez zainwestowanie w „Ogrody i Dom H. Modjeska”
    piec milionow dolarow ponad dwa przewidziane.
    W dniu 28.XI.94 Kongres domagal sie od
    Stowarzyszenia, azeby wspoldzialalo z „Fundacja”, a
    nie zarzucalo Kongresowi iz je dyskryminuje.
    Rzad Polski w miedzyczasie postanowil powolac do
    dzialania bardziej sprezysta jednostke pod nazwa
    „Polsko-Amerykanska Organizacja”. Stowarzyszenie tej
    inicjatywie wyszlo na przeciw proponujac nazwe
    „USA-POLONIAE KONGRES” liczac, ze moze wtedy sprawa
    mogacego przynosic roznorakie zyski Projektu
    Polsko-Amerykanskich Znamienitych ruszy z miejsca.
    Najswiezsze wydarzenia maja oznaczac, ze Kongres
    Polonii-Amerykanskiej, jako prywatna organizacja
    utrzymujaca sie z czlonkowskich skladek i ubezpieczen
    Zwiazku Narodowego Polskiego winien byc zamieniony na
    autentyczny KONGRES. Wtedy demokratyczne narody
    Polski i U.S.A. wespra 10 letnie starania
    Stowarzyszenia Modrzejewskich.
    Przy takim podejsciu do spraw kultury polskiej na
    obczyznie nie mozliwe jest wzniesienie przyrzeczonego
    100 lat temu „Modjeska City” na oddawamej w rece
    spoleczne bazie lotniczej w Tustin, niedaleko „Ranch
    Modjeska”.
    Ani Polsko-Amerykanski Kongres, ani Rzad Polski
    nie nosza sie z zamiarem doprowadzenia do spelnienia
    danego przyrzeczenia. Jednym slowem WIELKIE KULTURALNE
    FIASKO!.

    TLUMACZENIE ARTYKULU „BIALEGO ORLA” NA JEZYK ANGIELSKI
    UKAZALO SIE W „THE POST EAGLE” WYCHODZACYM W CLIFTON,
    NEW JERSEY POD DATA STYCZEN 31,1996 I TYTULEM „BATTLE
    FOR POLISH ENTITY IN CALIFORNIA” WRAZ Z DOPISKIEM
    REDAKTORA, TAKZE PO ANGIELSKU.

    NOTA REDAKTORSKA:
    Podaje sie tutaj do wiadomosci tresc pisma wyslanego
    do Konsulatu Generalnego Rzeczypospolitej Polskiej w
    Los Angeles, Odbiorca – Konsul Generalny Maciej Krych.

    W Poludniowej Kalifornii nie istnieje bardziej wazna
    sprawa w stosunkach miedzy USA a Polska od spuscizny
    historycznej po Henryku Sienkiewiczu i Helenie Opid
    vel Modrzejewska lub Modjeska.
    Stowarzyszenie Modrzejewskich ma zaszczyt
    reprezentowac ta sprawe i spodziewa sie tego samego ze
    strony Polskiego Rzadu poniewaz Postanowienia
    Konwencji Wiedenskiej z r. 1961 (Artykul 41) oraz
    Konsularnej z r. 1972 (Art.24), podpisanych przez USA
    i Polske, nie ograniczaja dzialalnosci kulturalnych na
    amerykanskiej ziemi i zapewniaja mozliwosci
    korzystania z praw zwiazanych z taka dzialalnoscia.
    Poprzednik obecnego Konsula Generalnego, J. Szewc, nie
    ujal sprawy nalezycie w swoje rece, co obecnie narzuca
    ten obowiazek na nowego.
    Jednakze brak odpowiedzi Konsulatu Generalnego na
    pisma Stowarzyszenia z 27 lipca, 25 wrzesnia i 5
    pazdziernika 1995 nie wskazuje na zainteresowanie
    spuscizna, co jest powtorzeniem podejscia Konsulatu w
    latach 1991-92 tak do spuscizny, jak i do inicjatyw
    Stowarzyszenia.
    Poniewaz Stowarzyszenie uczynilo wszystko co bylo w
    jego mocy azeby omawiana spuscizna zostala
    uhonorowana, dlatego spodziewa sie ze Konsulat
    Generalny powaznie potraktuje tresc pisma
    wystosowanego do Kongresu USA w dniu 4 lipca 1994 i
    udzieli nalezytego poparcia. Poparcia rowniez z tego
    wzgledu, ze sprawa spuscizny w powiazaniu z
    przyrzeczonym „Miastem Modjeska” bedzie w marcu 1996
    r. przedmiotem rozwazan Rzadu USA.
    Biorac powysze pod uwage, Konsulat proszony jest o
    niezwloczne przystapienie do wspolpracy ze
    Stowarzyszeniem Modrzejewskich. W celu ulatwienia
    zadania kilka innych dokumentow jest tu dolaczonych.
    Z powazaniem – Stanislaw Mrozowski. MODJESKIS’ SOCIETY
    DEDICATED TO PRESERVATION OF CULTURES –
    STOWARZYSZENIE MODRZEJEWSKICH ODDANE SPRAWIE OCHRONY
    KULTUR, P.O.Box: 193, San Diego, CA 92038.

    > Kurier Zachodni, Czerwiec 1995
    > Z MILOSCI DO MODRZEJEWSKIEJ
    > I POLSKICH TRADYCJI
    >
    > Stosunkowo niedawno bawil w
    > Australii z wizyta turystyczna Wie-
    > slaw Czajkowski, dyrektor Towa-
    > rzystwa Modrzejewskich w San Die-
    > go (USA). W Ameryce jedni maja go ser-
    > decznie dosc, inni podziwiaja za energie i
    > wytrwalosc.
    >
    > Przed dwom laty pan Czajkowski od-
    > wiedzil Krakow. To co laczy Krakow z
    > poludniowa Kaliformia, to postac Heleny
    > Modrzejewskiej i pamiec o niej. Bedac
    > autentyczna amerykanska gwiazda, pozo-
    > stala do konca wielka polska patriotka. To
    > zainspirowalo cntuzjastow, ktorzy od kil-
    > ku lat walcza o to, by wokol dawnego do-
    > mu Heleny Modrzejewskiej w gorach San-
    > ta Ana, opodal Los Angeles, utworzyc
    > wielki, polsko-amerykadski osrodek kul-
    > tury. Od lat Wieslaw Czajkowski niestru-
    > dzenie poszukuje sojusznikow dla tego
    > projektu.
    >
    > Modjeska Canyon to piekne miejsce,
    > polozne posrod wyschnietych wzgorz
    > ciagnacych sie na poludniowy wschod od
    > Los Angeles. Poprzez gesta, soczysta zie-
    > len przeswituja biale sciany ni to typowej
    > amerykanskiej rezydencji, ni to polskiego
    > dworku. Kiedys Helena Modrzejewska i
    > jej maz Karol Chlapowski znajdowali tu
    > spokoj i wytchnienie po kolejnych tryum-
    > falnych i meczacych zarazem tournee po
    > Stanach. Tu przyjmowali miejscowe zna-
    > komitosci i polskich przyjaciol, wsrod
    > nich Ignacego Paderewskiego.
    >
    > Dzis dom ten jest uznany za zabytek i
    > pozostaje wlasnoscia Hrabstwa Orange.
    > Pamiec Modrzejewskiej jest tu zachowa-
    > na, choc niestety wiekszosc pamiatek po
    > artystce ulegla bezpowrotnie rozproszeniu.
    >
    > Wszystko zaczelo sie w 1888 r., kiedy
    > Chlapowscy kupili ranczo wypasowe w
    > miejscu zwanym wowczas Santiago Can-
    > yon. Modrzejewska poznala ten zakatek
    > dzieki Sienkiewiczowi, ktbry opisal go w
    > „Listach z podrozy do Ameryki”. (Zaloty
    > pisarza do pieknej artystki ochlodzily
    > wkrotce jego stosunki z hrabia Karolem.)
    >
    > Po nabyciu posiadlosci Chlapowscy
    > przebudowali domek. Wieslaw Czajkow-
    > ski uwaza, ze przebudowe wykonano wed-
    > lug wskazowek samej Modrzejewskiej,
    > ktora za wzor przyjela swoj domek w Kra-
    > kowie na Krowodrzy. Aktorka, zaprzy-
    > siegla wielbicielka Szekspira, nadala swej
    > nowej posiadlosci zapozyczona z „Jak
    > wam sie podoba” nazwe Bor Ardenski
    > („Arden”). Ale w okolicy miejsce zaczelo
    >
    > byc popularne jako Modjeska Ranch, bo-
    > wiem slawa aktorki byla juz w Ameryce
    > ogromna.
    >
    > Podczas gdy wszyscy zachwycali sie
    > Ardenem, Paderewski krytykowal je za
    > ponurosc. Wydaje sie, ze to wlasnie pod
    > jego wplywem Chiapowscy sprzedali Ar-
    > den w 1906 r.
    >
    > Od tej pory posiadlosc przechodzila
    > zmienne koleje losu – wiekszosc 500-hek-
    > tarowego gospodarstwa zostala rozparce-
    > lowana, zas reszta z domem Modrzejew-
    > skiej kilkakrotnie przechodzila z rak do
    > rak. Wreszcie w 1934 r., decyzja wladz
    > stanu Kalifornia, Ardenowi nadano status
    > zabytku chronionego prawem. I w ten spo-
    > sob narodzil sie Kalifornijski Zabytek His-
    > toryczny nr 205.
    >
    > Zdaniem Wieslawa Czajkowskiego, na-
    > danie domowi Modrzejewskiej tego miana
    > sprawilo, ze przez nastepne 50 lat byl on
    > martwy. Nazwa Modjeska Center to za
    > malo, by wieloletnia siedziba wielkiej ak-
    > torki spelniala role, do jakiej wydaje sie
    > byc stworzona. Prywatny gospodarz nie
    > dbal o budynek i nie byi zainteresowany
    > naplywem gosci.
    >
    > Dopiero 50 lat pozniej upomnialo sie o
    > ta rezydencje Modjeskis’ Society, powola-
    > ne do zycia w roku 1986 za sprawa pana
    > Czajkowskiego. Od tego czasu nowy dyrek-
    > tor stal sie postrachem nie tylko urzednikow
    > Hrabstwa Orange. Puka do wszystkich
    > drzwi, pisze memoria}y, molestuje. Wys-
    > tosowal nawet petycje do prezydentow
    > Clintona i Walesy po to, by doprowadzic
    > do realizacji swej wizji, ktora jednym wy-
    > daje sie nierealna, drugim imponujaca.
    >
    > Modjeska Canyon maluje sie Wiesla-
    > wowi Czajkowskiemu jako gigantyczny
    > park chwaly, poswiecony Polakom za-
    > sluzonym dla Ameryki. Swoj plan okresla
    > mianem Projektu Znamienitych. Wejscia
    > do wawozu mialyby strzec konne posagi
    > Kosciuszki i Pulaskiego. Dalej, na po-
    > wierzchni kilku hektarow, rozkladalaby
    > sie wielka plastyczna mapa USA z zazna-
    > czonymi 39 mostami wzniesionymi przez
    > syna Modrzejewskiej, Ralpha Modjes-
    > kiego. W centrum kanionu powstalby no-
    > wy „Dom Modrzejewskiej” mieszczacy
    > polsko-amerykanski osrodek kulturalno-
    > naukowy z salami konferencyjnymi i wi-
    > dowiskowymi, biblioteke, pokojami gos-
    > cinnymi np. dla stypendyst6w.
    >
    > Opodal mialby powstac hotel przyno-
    > szacy dochod i jednoszynowa kolej – prze-
    > dluzenie linii z Disneylandu (oddalonego
    > o 30 km) ktora wiodlaby szlakiem Sien-
    > kiewicza wzdluz gor Santa Ana.
    >
    > Ale plany Czajkowskiego napotykaja
    > na silny opor zarowno wladz Hrabstwa
    > Orange, jak i obecnych mieszkancow
    > Modjeska Canyon. Dyrektor Modjeskis’
    > Society twierdzi, ze podzial dawnego ran-
    > cza Chlapowskich i sprzedaz dzialek pry-
    > watnym osobom byly w swietle miejsco-
    > wego prawa nielegalne. Czesc tego ob-
    > szaru nalezy dzis do spadkobiercow Ral-
    > pha Modjeskiego, a caly teren, decyzja
    > prezydenta USA z 1909 r., znajduje sie
    > pod opieka panstwa jako miejsce o szcze-
    > golnych walorach krajobrazowych. Z dru-
    > giej strony trudno sie dziwic, ze tutejsi
    > farmerzy o silnym poczuciu niezaleznosci,
    > ktorym slowo Polska niewiele mowi, nie
    > chca tego przyjmowac do wiadomosci.
    >
    > Mimo wszystko kilkuletnie uporczywe
    > dzialania Towarzystwa Modrzejewskich
    > przyniosly jui wazne rezultaty. W 1987 r.
    > administracja Hrabstwa Orange wykupila z
    > rak prywatnych (za US $1,5 mln) dom
    > Modrzejewskich wraz z ogrodem, z prze-
    > znaczeniem na historyczny park „Mod-
    > jeska”. A w 1990 r. obiekt ten zostal
    > uznany za Narodowy Pomnik Historycz-
    > ny, co stwarza jakie takie gwarancje na
    > przyszlosc.
    >
    > Jednak wszelkie dalsze proby rozsze-
    > rzenia historycznego obiektu na tereny po-
    > zostajace dzis w rekach prywatnych far-
    > merow powoduja ich energiczny sprze-
    > ciw. Niektorzy obawiaja sie, ze Czajkow-
    > ski ich przepedzi lub poprzebiera w pol-
    > skie stroje z epoki Modrzejewskiej. Wy-
    > daje sie, ze dogadanie sie z farmerami
    > bedzie raczej niemozliwe.
    >
    > Wladze wojskowe sa bardziej przy-
    > chylne Czajkowskiemu, ktory zwrocil sie
    > do nich o przekazanie zamknietej bazy
    > marynarki wojennej na urzadzenie tam
    > Modjeska City z makieta sredniowieczne-
    > go Krakowa, rodzinnego miasta artystki.
    >
    > Odwiedzajac Krakow Wieslaw Czaj-
    > kowski wpadl na pomysl, by wladze tego
    > miasta zaoferowa}y Amerykanom skra-
    > wek podkrakowskiej ziemi dla realizacji
    > amerykadskiego osrodka kultury, a wow-
    > czas szanse powstania „Miasta Modrze-
    > jewskiej” w Kalifomii wzroslyby niepo-
    > miermie.
    >
    > Co z tego wszystkiego wyjdzie, nie
    > wiadomo. Na razie Wieslaw Czajkowski
    > jezdzi po Ameryce i po Polsce, sle pisma,
    > agituje, przekonuje, niepokoi prezyden-
    > tow, konsulow i ludzi biznesu. Ostatnio
    > bawiac w Australii takze probowal zain-
    > teresowac swoim pomyslem tutejszych
    > Polonusow.
    >
    > opr. Jan Malecki
    > wykorzystujac tekst Marka Lubasia-Harnego
    > ktory ukazal sie w Gazecie Krakowskiej pod
    > data 24 wrzesnia 1993 r. i tytulem MOST Z

    > KRAKOWA DO KALIFORNII.

    Polubienie

Przyłącz się do dyskusji i dodaj Swój własny komentarz