Śmiertelne zagrożenie dla Magdalenki

Wszyscy spierdzielanci zachodzą w głowę, dlaczego sejm zafundował im pułapkę paszportową, przymusowy PESEL (który z definicji jest dla mieszkańców RP) oraz niewykonalną procedurę zrzekania się obywatelstwa. Padły hipotezy o łataniu dziury budżetowej, o przygotowaniach rządu RP do opodatkowania Polonii, o pokazywaniu kto tu rządzi. Jakoś nikt nie wspomina o zagrożeniu ze strony warcholstwa zagranicznego dla porozumienia okrągłostołowego. Wszak sam Krupiński byłby śmiertelnym zagrożeniem dla Magdalenki. Anna Walentynowicz stwierdza, że większość jej koleżanek i kolegów mieszka dziś za granicą.

CyberExpress: „Argumenty symetrii prawnej, na której oparty jest cały fundament paszportowego szantażu, nie wytrzymują jednak konfrontacji z podstawowymi faktami. A fakty są bardzo proste. Na świecie żyje według ostatnich oszacowań około 13 milionów „Polonusów”. Niektóre źródła szacują liczbę „Polonusów” nawet na 15 milionów. Natomiast nikt nigdy nie słyszał o jakichkolwiek Amerykanusach, Australiczykusach czy Kanadusach, czyli, według tego schematu nazewnictwa, o emigrantach z USA, Australii czy Kanady, którzy dobrowolnie i permanentnie osiedlili się poza granicami, na identycznie tej samej zasadzie jak Polacy i w podobnej do nich ilości. Skoro więc tych ludzi nie ma (nie mylić z osobami czasowo pracującymi za granicą) to prawo USA, Australii czy Kanady nie przewiduje żadnych regulacji dotyczących nieistniejącej diaspory.

Na jakiej więc zasadzie polskie władze porównują swoje prawo w tym aspekcie do prawa innych krajów?

Jako podsumowanie tego tematu możnaby zadać teoretyczne pytanie: czy Australia wymagałaby australijskich paszportów od 13 milionów swoich emigrantów, gdyby ich miała?

Polskie władze udają lub może rzeczywiście nie rozumieją podstawowych mechanizmów. Obywatelstwo kraju osiedlenia jest wynikiem dobrowolnego, świadomego i nieprzymuszonego wyboru. Nie jest przyznawane automatycznie, jest przywilejem, o który trzeba się ubiegać i trzeba spełnić odpowiednie warunki, żeby tego przywileju dostąpić. W związku z tym, obywatelstwo takie jest nadrzędne nad obywatelstwem otrzymanym automatycznie z urodzenia. Tak rozumie to zdecydowana większość Polonii, która nie przyjechała na Zachód z zamiarem powrotu do Polski. Dlatego ma ona niezaprzeczalne prawo i absolutną rację w tym, że nie chce się posługiwać polskimi paszportami. Polonia ma już swoje paszporty. Są to paszporty krajów osiedlenia, honorowane na całym świecie – za wyjątkiem Polski. Decyzja polskich władz nie uznawania tych faktów jest sarkazmem i naigrywaniem się z życiowych sukcesów Polonii. Należy też dodać, że kraje osiedlenia, naturalizując nowych obywateli, robią to w przekonaniu, że ich obywatelstwa będą uznawane jako nadrzędne, jeśli nie wyłączne, inaczej nie prowadziłyby naturalizacji.”

CyberExpress: „Schadenfreude über alles: DORWAĆ i POKAZAĆ (Stary Wiarus (staryw@hotmail.com)) 8/8/2003
Zrzeczenie się obywatelstwa amerykańskiego wymaga udowodnienia że a) petent jest obywatelem USA , b) petent chce się zrzec obywatelstwa USA, c) petent zdaje sobie sptrawę z prawnych konsekwencji swojego kroku. Załatwia się to 15 minut, przez pokazanie paszportu, wysłuchanie pouczenia i podpisanie dwóch oświadczeń w dowolnym konsulacie amerykanskim. Amerykanów nie martwi, jeśli były obywatel w wyniku własnej suwerennej decyzji zostanie bezpaństwowcem. W procedurze zrzeczenia się obywatelstwa USA nie ma żadnej decyzji organow państwa, zatem nie ma i możliwości odmowy; prawo amerykańskie nie przewiduje możliwości nieprzyjęcia do wiadomości przez państwo suwerennej decyzji obywatela +++++ Zrzeczenie się obywatelstwa australijskiego lub kanadyjskiego wymaga wystąpienia o zgodę ministra imigracji – na jednokartkowym formularzu poświadczonym własnoręcznym podpisem petenta – i udowodnienia a) tożsamości (dowolnym dokumentem) b) posiadania obywatelstwa Australii lub Kanady (paszportem albo innym dokumentem) oraz c) posiadania lub przyrzeczenia nadania innego obywatelstwa, żeby petent nie został bezpaństwowcem. Minister (a w praktyce jego delegat, wyższy urzędnik ministerstwa imigracji) jest prawnie zobowiązany wydać decyzję w ciągu 30 dni. W razie odmowy, petentowi przysługuje prawo normalnego odwołania się od decyzji według standardowych procesów prawa administracyjnego, a w razie potrzeby prawo zaskarżenia decyzji do sądu. W razie zaskarżenia do sądu, minister musi ujawnić powody odmowy, które sąd może uznać albo nie uznać, przy czym ciężar dowodu spoczywa na państwie, a nie na petencie. W Australii, od wprowadzenia w życie ustawy o obywatelstwie australijskim z 1948 roku, nie było ani jednego przypadku odmowy. +++++ Zrzeczenie się obywatelstwa polskiego wymaga przebrnięcia 12-24 miesięcznej procedury, umyślnie kłopotliwej, umyślnie kosztownej, ponurej, złośliwej i upokarzającej. Procedura wyraźnie ma dać petentowi do zrozumienia, co władza państwowa myśli o takich „zdrajcach” jak on. Rytuał związany ze zrzekaniem się obywatelstwa polskiego do złudzenia przypomina XIX-wieczną ceremonię zdzierania epoletów dezertera przed rozstrzelaniem. Brakuje tylko ponurego łomotu werbli, plutonu egzekucyjnego czekającego z bronią u nogi i bladego świtu nad dziedzińcem Cytadeli. +++++ Petent ma najpierw kosztem wielu miesięcy czasu i wielu setek dolarów wydzierać z gardła opornej biurokracji krajowej stertę absurdalnych papierów, po to, żeby te papiery zaraz z powrotem biurokracji krajowej oddać, jako załączniki do wniosku o miłościwą zgodę Prezydenta RP na zrzeczenie się obywatelstwa. Już samo złożenie wniosku o miłościwe pozwolenie na skorzystanie z konstytucyjnego prawa obywatela uzależnia się od udowodnienia, naturalnie tylko i wyłącznie kosztownymi polskimi dokumentami z nieżyczliwych zamorskiemu petentowi polskich urzędów, czy petent jest wolny, żonaty czy rozwiedziony. Diabli wiedzą po co – ani Konstytucja, ani ustawa nie zakazują zrzekania się obywatelstwa polskiego rozwodnikom ani kawalerom. Według klasycznego scenariusza totalitaryzmu, biorącego swój historyczny początek jeszcze z carskiej Ochrany i sowieckiego NKWD, petent ma także napisać i dostarczyć swój szczegółowy życiorys. Nie wiadomo po co; być może po to, żeby można było ocenić, czy jest potencjalnym kandydatem do rekrutacji agentury, bo a nuż pracuje w czymś dla Warszawy ciekawym? No bo, jeśli zamorski petent czegoś od Warszawy potrzebuje, to tym samym staje się potencjalnie podatnierjszy na klasyczne naciski typu „my panu zgodę, ale pan nam przedtem …”. Nie wiadomo rownież, dlaczego życiorys ma być „sporządzony własnoręcznie”, być może potrzebna jest aktualna próbka pisma petenta, w razie gdyby trzeba było coś pilnie sfałszować? Petent ma złożyć swoją aktualną fotografię – również nie wiadomo po co, zwłaszcza że jego polskie i obce dokumenty tożsamości, jakie musi przedstawić, już mają jego zdjęcia. Prawo jest takie same dla wysokich, niskich, chudych, grubych, blondynów, brunetów, rudych, łysych i osób z odstającymi uszami, więc skąd ta dziwaczna ciekawość, jak petent wygląda, i do czego te dodatkowe zdjęcia? Czyżby po to, by przez pomyłkę nie uczynić „propozycji nie do odrzucenia” niewłaściwej osobie? ++++ Wniosek o pozwolenie na skorzystanie z prawa obywatela zagwarantowanego w art. 34 Konstytucji ma następnie zostać zaopiniowany (pozytywnie lub negatywnie) najpierw przez Konsula RP, a potem przez Prezesa Urzędu d/s Repatriacji i Cudzoziemców w Warszawie. ++++ To fascynujący pomysł prawny – zasięganie opinii urzędników stosunkowo niskiego szczebla, czy petent zasługuje na to, by mu pozwolić skorzystać z prawa jakie gwarantuje mu Konstytucja. ++++ W tych warunkach, nie ulega wątpliwości, że w praktyce opinia tych dwóch urzędników, którzy petenta nigdy na oczy nie widzieli, ma wiekszą wagę przy rozpatrywaniu wniosku, niż cala Konstytucja RP razem wzięta. To, że Konstytucja RP nie przewiduje uzależnienia korzystania z praw obywatelskich od opinii urzędników, naturalnie nikomu w kraju nie przeszkadza. Naturalnie, na każdym etapie pobiera się od petenta drakońskie opłaty: za tłumaczenie, za sprawdzenie tłumaczenia, za poświadczenie, za umiejscowienie, za legalizację, za doręczenie, za potwierdzenie, za tusz do pieczątki, za zużyte powietrze w poczekalni i za zelówki konsula zdarte po drodze od biurka do okienka i z powrotem. Wszystko to jest zgodne z polskim prawem, ponieważ odpowiednie zarządzenie MSZ RP autorytatywnie reguluje kogo, w jakim kraju, i na co według polskiego MSZ stać, oraz ile mają kosztować zelówki konsula w Kuwejcie, a ile w Etiopii. +++++ Jak się zakończy ten skomplikowany taniec godowy w pokrzywach białego orła ze strusiem emu, to papiery idą do Kancelarii Pana Prezydenta RP. Każda sprawa Zdzicha Kowalskiego z Wooloomooloo, NSW , obywatela Australii, który chce sie zrzec obywatelstwa polskiego, wymaga OSOBISTEJ decyzji i własnoręcznego podpisu Pana Prezydenta RP – identycznie jak budżet państwa, uprawomocnienie ustaw, zawieranie sojuszów albo wypowiedzenie wojny. Zdzichu Kowalski i jego polskie obywatelstwo na drugim końcu świata to wszak strategiczny element polskiej racji stanu, zatem uprawnień Pana Prezydenta w tej ważkiej sprawie nie deleguje się na nikogo innego. Pan Prezydent oczywiście nie jest związany żadnym terminem, może podpisać kiedy zechce, odmówić podpisu, albo pozostawić wniosek bezterminowo w szufladzie. Oczekiwanie na właściwy prezydencki humor i podpis trwa przeciętnie od roku do dwóch lat. Decyzja Pana Prezydenta, lub brak decyzji Pana Prezydenta, są ostateczne, nieodwołalne, nie podlegające apelacji i niezaskarżalne do jakichkolwiek polskich sądów. To, że brak możliwości apelacji oraz możliwość pozostawienia sprawy w zawieszeniu gwałcą art.8 i12 podpisanej przez Polskę Europejskiej Konwencji o Obywatelstwie (ETS 166), a wygórowane opłaty pobierane na każdym kroku łamią art. 13 tej samej konwencji, nikomu w najmniejszym stopniu w kraju nie przeszkadza. +++++ W większości wypadków, nikt w Polsce o tych bizantyjsko-stalinowskich ekscesach nie wie. A jak się dowie, to się cieszy jak dziki – z tego, że nareszcie, po długich poszukiwaniach sposobu, udało się Warszawie DORWAĆ tych „zdrajców” zza oceanów, którym się za dobrze powodzi, i POKAZAĆ im, kto rządzi, żeby im się od nadmiaru dobrobytu w głowie nie poprzewracało, więc dobrze im tak!!! Orgazmiczna Schadenfreude jest bowiem nieodłącznym składnikiem polskiej duszy. Jak Kowalski jest chory z zawiści, bo Wiśniewski ma lepiej od niego, to ma chociaż tyle pociechy, że Malinowskiego władza dorwała i mu pokazała, więc chociaż u Wiśniewskiego jest bez zmian, to przynajmniej Malinowski teraz ma gorzej od Kowalskiego, i Kowalskiemu się zaraz nastrój poprawia.”

CyberExpress: „Zobacz także inne artykuły dotyczące „pułapki paszportowej”:
W pułapce paszportowej, czyli szantaż władz RP
Rozmowa z Rafałem
Rafał ma paszport
Rozmowa z Konsulem…
Compulsory Citizens of the non-conscious kind
List do MSZ…
Rafał Weiss już w Australii
Komu to służy?
W Nowym Jorku to dopiero są jaja…
O pułapce paszportowej – nieco inaczej
O paszportach w Radio SBS
Rezygnacja z obywatelstwa polskiego
Radio SBS rozmawia z konsulem
13 lat nieustannego postępu
My nie radzimy, tylko podpowiadamy…
Neptuno: Podsumowanie
Co wolno wojewodzie…
Mr Mizielinski sends his regards
Lewe ucho, czyli tragikomedia w aptece
Tacy sami, ale w innej kategorii
Jak się zrzec obywatelstwa polskiego?
Gawęda o narodowości i obywatelstwie
Neptuno: Ptotest
Protest RNPA do Prezydenta RP
Protest against Polish Government’s chicanery
Wieści z frontu…
Protest against Polish passport blackmail
Gawęda o… proteście?
Zmiany w opłatach konsularnych
Oczekiwanie na…..
Senat RP zbada sprawę paszportów i obywatelstwa !!
Apel do członków i zarządów KPK, KPA i RPŚ
Paszportowy szantaż – geneza i mechanizm w krótkim zarysie
„Polityka” o pułapce paszportowej !!!!!!!

0 komentarzy do “Śmiertelne zagrożenie dla Magdalenki

  1. DO WSZYSTKICH POLONUSOW!
    Pora, by Polonia zaczela sie troche jednoczyc i nabierac sily.Stanowisko Panstwa wobec Polonii, ktora miedzy innymi wydatnie przyczynila sie do tego ze Polska jest wolna ( nie tylko slowem ale i srodkami)jest daleko niesprawiedliwe i raz jeszcze dobitnie dokazuje ze ustawodawstwo prawne w Polsce kuleje.Nie ma prawnikow z prawdziwego zdarzenia a i do wladzy raz po raz niedouczone karierowiczowskie kanalie sie dobieraja i efekty sa takie, jakie sa. Szanowna Polonia, ilez to razy ze wstydu za Polske rumienilismy sie? Nie bede sie rozdrabnial w szczegolach.przyszla pora nie milczec ,nie szemrac a dzialac. Nalezaloby troche polaskotac naszych dziadkow w Kongresie Polonii Amerykanskiej, by aktywnie i bardziej agresywnie przedstwili ( w oparciu o miedzynarodowe normy prawne ) stanowisko najliczniejszej polonii w USA.Ja osobiscie utrzymuje obywatelstwo Polski, ale widze,ze Panstwo Polskie nie chce tego i dlatego rozwaze rezygnacje z obywatelstwa.To bynajmniej nie bedzie zdrada a protest.zdrajcow mamy w Polsce, szarlatanow,pieniaczy, otumanionych dupkow.wystarczy przesledzic transmisje chocby jedna z obrad Sejmu i wrecz dobitnie widac z kim mamy do czynienia.Wstyd i raz jeszcze wstyd za wysokie oplaty paszportowe, za wymyslne przepisy i rodmuchane w czsie procedury, za bezprawie w mysl litery prawa.KONGRESIE POLONII AMERYKANSKIEJ ZAJMIJ STANOWISKO, A JESLI NIE TO PYTAM, CZYM SIE AKTUALNIE ZAJMUJECIE?Czas skonczyc z rozpamietywaniem histori i porzejsc do budowania wspolczesnosci i polonijnej jednosci.

    Polubienie

  2. CyberExpress: „Publikujemy list Prezesa Rady Naczelnej Polonii Australijskiej, dr Janusza Rygielskiego, do Prezydenta RP Aleksandra Kwaśniewskiego, w sprawie pułapki paszportowej władz RP:

    Szanowny Pan Aleksander Kwaśniewski
    Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej
    Warszawa

    Szanowny Panie Prezydencie,

    W imieniu Prezydium Rady Naczelnej Polonii Australijskiej zwracam się do Pana z kontrowersyjną sprawą obywatelstwa polskiego, wiz i paszportów.

    Sprawa ta ostatnio wybuchła w Australii z powodu groźby przetrzymania w Polsce jednego z naszych kolegów, który, będąc obywatelem australijskim polskiego pochodzenia, pojechał do Kraju na australijskim paszporcie, z uzyskaną w polskim konsulacie polską wizą.

    Jakkolwiek dla zainteresowanego sprawa ta zakończyła się pozytywnie (poza stresem, także rodziny), wywołała ona burzliwą dyskusję w mediach polonijnych w Australii i poza nią. Dyskusja ta rozwija się, obejmując nowe aspekty tematu, a nawet szerzej relacji Polonia Kraj. Zawiera ona krytykę polskiego ustawodawstwa oraz praktyki administracyjnej, a także propozycje rozwiązań. Wiele wypowiedzi reprezentuje wysoki poziom merytoryczny. W innych nie brakuje ironii i sarkazmu pod adresem władz Rzeczypospolitej Polskiej.

    Nie muszę przekonywać jakie znaczenie ma dla człowieka pracującego powrót z urlopu we właściwym terminie. Jeśli warunek ten nie jest gwarantowany, to wyjazd do kraju mogącego przetrzymać odwiedzającego jest zbyt ryzykowny. W Australii publikowane są wystąpienia osób posiadających podwójne obywatelstwo, które deklarują, że nigdy nie pojadą do Polski.

    Zjawisko to ma miejsce w piętnastym roku wstąpienia Polski na ścieżkę demokracji, w roku referendum akcesyjnego do Unii Europejskiej.

    Uczestnicy wspomnianej dyskusji nie kwestionują prawa władz polskich do decydowania o tym, na jakich zasadach można do Polski wjechać, jakkolwiek oczekują, że przepisy będą podobne do obowiązujących w innych demokratycznych krajach. Część Polaków zamieszkałych zagranicą kwestionuje koszt paszportu, procedurę jego uzyskania i okres oczekiwania. Większość uważa, że wymóg posiadania polskiego paszportu przez osoby, które z własnej woli lub poprzez urodzenie nabyły obywatelstwo innych krajów jest nierealistyczny. Przepisy obowiązujące w krajach przyjmujących imigrantów nie mogą stanowić wzoru dla państw, których obywatele emigrują.

    Jeśli polski konsulat, na podstawie uczciwie wypełnionego formularza podaniowego, przyznaje polską wizę posiadaczowi zagranicznego paszportu, to znaczy, że w świetle Ustawy o cudzoziemcach, właściwy polski urząd uznał daną osobę za cudzoziemca. Ta decyzja nie może być zmieniona przez jakikolwiek urząd w Polsce, który dokonuje przekwalifikowania obywatelstwa na podstawie Ustawy o obywatelstwie i – domagając się polskiego paszportu – łamie Ustawę o paszportach, która stanowi, że „Art.3.Każdy obywatel polski ma prawo do otrzymania paszportu.”. „Ma prawo” nie oznacza obowiązku.

    Jeśli polskie ustawodawstwo nie jest spójne, to problem powinien być rozwiązany przez Sejm i w żadnym wypadku nie może wpływać na los człowieka, który uczciwie poinformował władze polskie o swojej sytuacji i postąpił zgodnie z ich zaleceniem.

    Dzieci urodzone w Australii z obywateli polskiego pochodzenia zwykle nie wiedzą, że, w świetle polskiego prawa, są polskimi obywatelami i podróżują do Polski na swoich paszportach australijskich.

    Niektórzy członkowie Polonii uważają, że powinniśmy zwrócić się do władz australijskich z prośbą o pomoc w takich sytuacjach.

    W Australii mieszka niemała grupa starszych Polaków, którzy opuścili Polskę, zwłaszcza Ziemie Wschodnie, podczas okupacji i od tamtej pory nie posiadają żadnych dokumentów świadczących o ich polskim obywatelstwie. Jeśli ci ludzie rzetelnie napiszą w podaniu o polską wizę, że są Polakami, to otrzymają odmowę i zalecenie starania się o polski paszport. Jest to zadanie dla nich niewykonalne, bo nie posiadają dowodu polskiego obywatelstwa. Najprawdopodobniej pracownik konsulatu doradzi im ukrycie tego faktu. W ten sposób działalność praworządnego państwa będzie oparta na oficjalnie sankcjonowanym kłamstwie.

    Pogłębieniem problemu jest sytuacja obywateli australijskich polskiego pochodzenia, pracujących w instytucjach wymagających certyfikatu bezpieczeństwa. Jedyna możliwość odwiedzenia kraju przez te osoby wiąże się z wnioskiem o zrzeczenie się polskiego obywatelstwa. Wynika to z niedopuszczalności posiadania polskiego paszportu, w świetle wymagań dotyczących uzyskania certyfikatu bezpieczeństwa.

    Jest zrozumiałe zrzeczenie się obywatelstwa w rezultacie rozczarowania. Jak jednak rozumieć intencje władz polskich, jeśli chęć odwiedzenia kraju ojczystego wiąże się z koniecznością utraty obywatelstwa polskiego. I decyzję w tej sprawie podejmuje Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej!

    Jest to bardzo niewdzięczna i niepotrzebna rola. Czyż nie lepiej, wzorem np. Australii, po prostu zaakceptować zasadę podwójnego (wielokrotnego) obywatelstwa?

    Pragnę dodać Panie Prezydencie, że Australia do niedawna pozbawiała obywatelstwa osoby, które występowały o obywatelstwo innego państwa. Tę zasadę zmieniono. Wiele państw staje się wielokulturowymi, a kryteria naturalizacji bardziej tolerancyjne.

    Proszę Pana Prezydenta o zwrócenie się do Marszałka Sejmu i Prezesa Rady Ministrów o spowodowanie przeanalizowania zasadności wymagania polskich paszportów od Polonii.

    Szanowny Panie Prezydencie,

    Pozwalam sobie zasygnalizowac powyższą sprawę ponieważ osobiście miałem okazję przekonać się o zainteresowaniu Pana Prezydenta problemami polskiej diaspory. Kopię tego pisma przekazuję panu marszałkowi Longinowi Pastusiakowi, z prośbą o wniesienie poruszonych w nim kwestii na forum Polonijnej Rady Konsultacyjnej.

    Załączam wyrazy szacunku

    Janusz Rygielski
    Brisbane, 14 sierpnia 2003 r.

    PS. Bogaty materiał oddający poglądy Polonii Australijskiej na temat obywatelstwa, wiz i paszportów znajduje się na witrynie Cyberexpressu: http://www.cyberexpres.com

    Polubienie

Przyłącz się do dyskusji i dodaj Swój własny komentarz