Laws

Wykładnia aktów

  1. „Polakom-emigrantom nie wolno sie zrzeszac w zadnym celu, kraju i pod zadnym pozorem. Polskie organizacje dowolnego autoramentu sa toksyczne – natychmiast po zalozeniu wylania sie ‚grupa usilujonca przechwycic wadzem, a nastempnie tom wadzem czymac i nie puscic’ pod egida pana Wacka z paniom Helom, ktorzy, nie wiadomo dlaczego zawsze ‚wiedzom lepij’, nastepnie przechwytuje (ta czy inna, co za roznica), formuje zarzond z krewnych i znajomych krolika, i zaczyna dziondzic, w sposob jak najdalszy od jawnosci i demokracji. Najtajniejsza zas kwestia jest zawsze kwestia skladek, o ktorych nigdy nie wiadomo gdzie siem podzialy, hehehe. I prosze mi nie odpowiadac, ze tym razem bedzie inaczej, bo stawiam kanadyjskie dolary przeciw amerykanskim, ze bedzie dokladnie tak samo. Pozostancie czcicielami indywidualizmu emigracyjnego, to znacznie zdrowsze. A w ogole to po diabla to? Jezeli ktos chce sie zrzeszac poza mainstream to znaczy, ze albo nie moze albo nie chce (albo nie chce, bo nie moze) do normalnego zycia sie wlaczyc. A poza tym: jezeli sobie w kwestii profesjonalnej sam czegos nie zalatwisz (nauka and/or praca), to zaden sex grupowy ci tego nie zalatwi. No to bulba.”
  2. „żebym się nie wtrącała i pilnowała własnych spraw!!!”
  3. Rezygnacja z obywatelstwa RP będzie dopuszczalna przez Pana Prezydenta w ilości jednej rezygnacji rocznie na każdy kontynent z wyłączeniem Oz, które w gruncie rzeczy jest państwem a nie kontynentem sensu sticto.
    • Koncept własności państwowej.
    • Własnoręczny życiorys nie może zawierać błędów ortograficznych i musi być sporządzony na specjalnym papierze.
    • Wykładnia:
      donat351 napisał:
      > po drugie:
      > wiem, ze emigracja lat 80′ ma problem ze zrezygnowaniem z obywatelstwa. Wiem, ze z brytyjskiego latwiej jest zrezygnowac, ale jak jest w innych panstwach to nie wiem.
      > Zastanawia mnie, czemu to taki problem. Bo jesli komus naprawde to przeszkadza, to chyba sa sposoby, lacznie z jakims unijnym trybunalem. Moze to mozna zaskarzyc?
      Zaskarżyć nie można, bo traktat z Maastricht przyznaje wyłączność na sprawy obywatelstwa prawu narodowemu indywidualnych państw członkowskich UniiA jak to jest gdzie indziej? Mate, procedury zrzekania się obywatelstwa USA, Kanady i Australii są tutaj:forum.gazeta.pl/forum/72,2.html?f=13386&w=44030891Trust me, nigdzie w Pierwszym Świecie nie jest z tym tak dziwacznie i tak upierdliwie jak w Polsce. W każdym normalnym kraju rezygnacja z obywatelstwa to jest nudny jak flaki z olejem proces administracyjny. Obywatel składa wniosek, urząd wniosek przyjmuje, i w rozsądnym czasie załatwia mu sprawę. Obywatel ma fantazję, żeby się zrzec obywatelstwa, a prawo mu na to pozwala, w związku z czym administracja panstwowa w ogóle nic do tego nie ma, albo niewiele. Nie ma w ogóle mowy o tym, żeby urząd sie droczył z obywatelem pragnącym skorzystać ze swojego prawa, usiłował go naciagnąć na jakieś pieniądze, bądź zniechęcić czy odwieść od zamiaru .W Pierwszym Świecie, państwo przyjmuje do wiadomości suwerenną decyzję obywatela bez wytrząsania się nad nim, jak w Polsce:- a na co, a po co, a co petent ma na myśli, a jaki ma życiorys, a czy to się w ogóle godzi rezygnować z obywatelstwa, bo Macierz, bo Ojczyzna, bo Przedmurze, bo Opoka etc, bo my wam tu, k…, pokażem etc. W Polsce zrobiono z rezygnacji z obywatelstwa cały ‚proces-monstre’. Jak się kto chce zrzec obywatelstwa, znaczy zdrajca, znaczy godny ukarania, więc cała procedura jest z teatralnym sztafażem, jak egzekucja na stokach Cytadeli o świcie, z warkotem werbli i zdzieraniem epoletów.W Pierwszym Świecie, zawiadomienie państwa o tym, że zrzekam się obywatelstwa jest maksymalnie uproszczone, no bo jak petent ma już za krótką chwilę przestać być obywatelem, to jest jasne, że przedłuzanie interakcji państwa z byłym obywatelem zupełnie niczemu nie służy, za wyjątkiem marnowania pieniędzy podatnika poprzez nabijanie zbytecznych kosztów administracyjnych.

      Nikomu w US, CAN czy AU nie przyjdzie w ogóle do głowy, żeby w tak trywialnej kwestii zawracać doopę osobiście głowie państwa, wszczynać dochodzenia policji, wywiadu i kontrwywiadu na temat „pozwolić czy nie pozwolić”, a tym bardziej aktywnie zniechęcać kogokolwiek do skorzystania z konstytucyjnie zagwarantowanego mu prawa.

      Masz jakiś pomysł, czemu właściwie ma służyć aktywne utrudnianie rezygnacji z obywatelstwa polskiego przez Polskę? Często słyszę, że państwo „nie lubi się pozbywać obywateli”. Ja doprawdy mam głęboko w doopie co lubi, a czego nie lubi, państwo na drugim końcu świata, w którym ja nie mieszkam od ćwierć wieku i nie mam zamiaru kiedykolwiek mieszkać. Urodzenie w Polsce nie czyni ze mnie własności państwa…

      W Konstytucji RP nigdzie nie jest napisane, że obywatel ma czynić tylko to, co państwo lubi. „Pozbywać się” państwo może butów wojskowych z demobilu, wycofanych z ruchu tramwajów, albo innych już mu niepotrzebnych przedmiotów, które są jego własnością. Ja natomiast nie jestem ani przedmiotem, ani własnością państwową. Stąd moja irytacja.

      Życzę ci wszystkiego najlepszego jako przyszłemu Brytyjczykowi pochodzenia polskiego, z polskim paszportem albo bez polskiego paszportu – całkowicie szczerze i jak najserdeczniej. Nie oceniam moralnie kwestii posiadania lub nieposiadania polskiego paszportu przez kogokolwiek, bo i dlaczego? Chodzi mi jedynie o to, żeby każdy Polak mógł się tak określać, jak sam uważa, a nie tak, jak za niego uważa polski bizantyjsko-stalinowski establiszmęt urzędniczy.
      http://forum.gazeta.pl/forum/

    • Mowi o sobie, ze jest Canadian of Polish descent, czasem, ze North American of European ancestry i ja jej tego nie wmowilem. Tak ja ucza w szkole, tak wie z mediow i dlaczego mialbym jej wpierac cokolwiek innego? Przeciez to prawda. A to, ze Bulbonczycy uwazaja, iz Amerykanin w 4 pokoleniu o nazwisku Kovalsky, nie jest zadnym tam Amerykaninem, ale rdzennym Polakiem – to juz sprawa Bulby i gajowego bulbonskiego. Jak rowniez to, ze w/g idiotyczno-zlosliwych przepisow bulbonskich obywatelstwo („szeroko” rozumiane w Bulbie jako certyfikat posiadania obywatela przez biurasow bulbonskich; obywatel zatem, ktory chce sie zrzec, jest zlodziejem, poniewaz chce okrasc Bulbe z samego siebie [ewangelia wg. St. Wiarusa]) bulbonskie dziedziczy sie w nieskonczonosc, czy ktos sobie zyczy czy nie. Zrobilem sobie niedawno ciekawy eksperyment socjologiczny: poinformowalem mianowicie corke, ze posiada obywatelstwo polskie z tytulu narodowosci ojca – slowo daje, ze nie komentowalem i obserwowalem tylko: wygladala na nieco zmartwiona i rzekla „Ale ja przeciez urodzilam sie i wychowalam tutaj?”. Znamienna reakcja, a przeciez ona jeszcze tak naprawde nie wie co oznacza Bulba, jeszcze nie poznala biurasow o mentalnosci carskich czynownikow z nahajkami (© by St. Wiarus), jeszcze nie zna znaczenia slowa klepteokracja (© by Soup Nazi). Pewnie instynkt, hehehe.
  4. Aktualnie na terenie kraju działa ponad 100 firm polsko-polonijnych lub polonijnych. Z liczby tej co najmniej kilkanaście z uwagi na swój charakter organizacyjny oraz prowadzoną działalność można by wykorzystywać do celów łączności wywiadowczej. Problem ten jest w trakcie badania i rozpracowywania przez sekcję „N” Oddziału VIII.
    Aby firma polonijna mogła być brana pod uwagę jako element w organizowaniu łączności wywiadowczej musi ona spełniać następujące zasadnicze warunki:

    • Być częścią firmy /oddziałem/ działającej za granicą w co najmniej jednym z interesujących nas państw lub posiadać własne oddziały w co najmniej jednym kraju Europy zachodniej;
    • Mieć taki profil działalności, aby była możliwość stałej komunikacji na linii zagranica-kraj /wyjazdy ludzi, korespondencja, telefon, telex, transport towarów itp./;
    • Zatrudniać zarówno w kraju, jak i w oddziałach zagranicznych osoby z Polski.

    W celu wykorzystania już istniejących i nowopowstających firm polonijnych dla potrzeb łączności wywiadowczej należy:
    – dokonać pełnego rozeznania zasad działania tych instytucji;
    – wytypować firmy spełniające w najwyższym stopniu nasze potrzeby;
    – mieć przygotowanych pracowników kadrowych wywiadu, których
    kwalifikacje będą umożliwiały uzyskanie zatrudnienia w interesującej
    nas firmie.

    Strona 284 z 374

  5. Wieszcz szczuropolaków obwieścił:”w nowojorskim miesieczniku ‚Kariera’ napisalem kiedys: ‚Warto obserwowac Greenpoint. Za dziesiec lat Polska bedzie jednym wielkim Greenpointem’. I jest.”
  6. § 22
  7. „Według naszych obliczeń, na podstawie płaconych składek, KPA reprezentuje nie więcej niż 12-14 tysięcy osób. Biuro organizacji w Waszyngtonie to najwyżej 50 osób. Nawet w Chicago KPA nie reprezentuje więcej niż 10 procent Polonii’ – powiedział Szporer.”

9 komentarzy do “Laws

  1. Prawa Murphy’ego:
    „Definicja posiadacza komputera ‚domowego’ i ‚półprofesjonalnego’: Stworzenie męskie, któremu nie robi różnicy to, że poświęca nie kończące się godziny zajęciu, z którego nie ma żadnej praktycznej korzyści, a przy tym traci wszelki kontakt z rzeczywistością i nie ma już w ogóle czasu dla swojego otoczenia, rodziny i przyjaciół.”

    Polubienie

Przyłącz się do dyskusji i dodaj Swój własny komentarz