Schengen

@ Filipek – koń jaki jest…

obecnie http://wtemaciemaci.salon24.pl/16951,mur-w-glowie-czyli-schengen-alla-polacca#comment_351141

 

Panie F. – Podstawowa przyczyna dla której ja się w dzisiejszej dobie rzadko wdaję w egzegezę Okrągłego Stołu, to nieskuteczność takiej egzegezy jako strategii erystyczno-politycznej. Bolesny ‚fact of life’ jest taki, że bieżąca generacja czytelników mojej publicystyki jest w większości ahistoryczna. Okrągły Stół jest dla nich odlegly w czasie mniej więcej tak samo jak bitwa pod Grunwaldem, zaś konferencja w Ann Arbor z 1999 roku miesza im się z oblężeniem Port Artur w czasie wojny rosyjsko-japońskiej w 1904 roku.

Dla wielu moich czytelników, każdy po 40-ce to stary piernik. Ludzie, którzy mają dziś 40 lat, podczas OS mieli 12, i nasz Weltschmerz na temat okrągłego mebla dla nich nie jest ani oczywisty, ani też nie jest przez nich automatycznie rozumiany. Doświadczylem praktycznie, że kiedy pierniki naszej generacji zaczynają mówić o Okrągłym Stole, obecne pokolenie traci koncentrację po 30 sekundach, zainteresowanie po 45, głowa zaczyna ich boleć po 60, a po 90 sekundach równie dobrze mógłbym mowić o prakseosemiotyce, bo i tak już nikt nie słucha. Wydarzenia sprzed 18 lat mało komu poniżej pięćdziesiątki w ogóle obecnie pobudzają cokolwiek w płatach czołowych. Niewątpliwie dokładnie tak w zamyśle Kiszczaka miało być.

To są obiektywne skutki nie tylko celowo ahistorycznej polityki edukacyjnej w III RP, ale także ogólnego dogłupiania systemu edukacji w imię popo, oraz rozplenienia się powszechnego przekonania, że wszystko można i należy tłumaczyć w formie 15-sekundowego sound grab, a jeszcze lepiej 30-sekundowego video clip, w miarę możliwości z napisem u dołu ekranu, nie dłuższym niż trójwyrazowy, objaśniającym co się dzieje na obrazku, według formuły „Bush falls down”, „Hundreds die horribly”, „PM dismisses minister” , „Man bites dog” etc. A jeśli coś się tak wytłumaczyć nie da, to znaczy że nie jest warte zainteresowania. Wyjątkami od tej zasady są przypadki historycznych hobbystów, takich jak pan i ja.

W związku z czym ja, jako historyk z wykształcenia i były krótkotrwały asystent uniwersytecki, staram się dostosować swoją strategię nauczania do obiektywnych możliwości umysłowych studenta. Poruszam tematy mniej ambitne, w których student czuje kontekst, zamiast fundamentalnych, w których student kontekstu nie czuje. Gość, który nie rozumie za cholerę, dlaczego nie należy ufać Gieremkowi, ani nie rozumie, dlaczego to jest ważne, żeby mu nie ufać, ale wie, że chciałby móc chodzić turystycznie na Orawę bez opowiadania się nikomu, nie strawi rewindykacyjnego felietonu o Okrągłym Stole. Są natomiast szanse, że przeczyta do końca o Schengen.

Proszę zatem pozwolić mi dążyć do celu na własny sposób.

Przyłącz się do dyskusji i dodaj Swój własny komentarz